Psi behawiorysta Z psem na codzień

Wpis zacznę od pewnej historii, którą przeżyłem ponad 10 lat temu, gdy jeszcze nie byłem zawodowym trenerem szkolenia psów, a jedynie pasjonatem szkolącym własne psiaki. Odwiedziłem moją ciocię, która powiedziała, że nie może oduczyć swojego psa skakania na odwiedzających ją gości.

Powiedziałem do cioci:

– Ciociu, naucz psa komendy „na miejsce”

– No dobrze, ale jak to zrobić?

– Naprowadź psa smakołykiem, a gdy będzie na posłaniu, pochwal go i nagródź.

Ciocia wzięła smakołyk, potem chwyciła psa za obrożę, zaciągnęła go na posłanie. Pies nie bardzo chciał się poddać tym manewrom, więc trochę to trwało. Gdy ten był już na posłaniu – poklepała go po głowie jak Benny Hilla, następnie wydała smakołyk. Pies był tak zestresowany całą sytuacją, że odwrócił głowę i odmówił przyjęcia smakołyku. Ciocia na to:

– No widzisz, on nie jest głodny, smakołyki na niego nie działają.

Jak łatwo się można domyśleć, zupełnie inaczej sobie wyobrażałem pojęcie „naprowadzenia”, a zupełnie inaczej wyobrażała sobie je moja ciocia. Inaczej też wyobrażałem sobie to, co zrobi ciocia, gdy poproszę, aby psa „pochwaliła”.

Pies nie miał większych problemów behawioralnych, był chętnie współpracujący i radosny. Fakt – był to psiak dość wrażliwy przy próbie gwałtownego i nieprzyjemnego dotyku, który traktował jak przymus.

Chwyciłem przysmak, zanęciłem psu przed nosem. Gdy się zainteresował, przesunąłem dłoń płynnym ruchem tak, aby zaczął za nią podążać. Zagrałem tak, aby sam wskoczył na posłanie. Wtedy ucieszyłem się, radosnym tonem zaakcentowałem pochwałę słowną „dobry pies” i wydałem psu przysmak. Zjadł i patrzył, oczekując dalszej części tej fajnej gry.

I wróćmy do początku – podpowiedziałem cioci „Naprowadź psa smakołykiem, a gdy będzie na posłaniu, pochwal go i nagródź.”. To samo hasło, ten sam „instruktaż”, a zupełnie inaczej ja sobie wyobrażałem zadanie, inaczej moja ciocia.

Czy oznacza to, że moja ciocia była beznadziejna w obejściu z psem? Nie, instruktaż i moja pomoc były tak mało precyzyjne, że nieskuteczne.

Obecnie osoby takie jak moja ciocia to profil większości klientów, którzy przychodzą do naszych szkół edukować swoje psy. I można im precyzyjnie, etap po etapie wytłumaczyć jak to zrobić.

I na koniec – prowadząc w szkole trenerskiej zajęcia dla przyszłych adeptów naszego zawodu „trenera psów”, bardzo dużą uwagę kładziemy na precyzyjny instruktaż i odpowiednią komunikację z przyszłymi kursantami. Organizujemy zajęcia w schronisku, zapraszamy naszych kursantów na symulowane lekcje, gdzie doskonalimy ten jakże ważny element naszej pracy. Niektórzy uczestnicy na początku myślą „ale po co? Poróbmy coś z psami!”. Z czasem uświadamiają sobie, że bez tej umiejętności nie sposób zostać dobrym trenerem i co ciekawe – w żadnej instruktorskiej dziedzinie.

Podziel się Facebook