Pies w nauce Z psem na codzień

Zacznę dziś wyjątkowo od pytania. Załóżmy, że podczas urlopu obserwujecie krystalicznie czystą wodę górskich potoków i znajdujecie w jednym z nich złotą rybkę. Pozostając w psich tematach, może ona spełnić trzy życzenia i wszystkie będą dotyczyły Waszego życia z psem. Co by to było?  W moim przypadku na pewno byłaby to psia długowieczność. Uważam to za duże niedopatrzenie natury, że psy żyją tak krótko. Następne w kolejności prawdopodobnie byłoby posiadanie przez psa umiejętności mowy (choć dziś wiemy, że psy komunikują się z nami cały czas, tylko nie zawsze potrafimy ich słuchać). Trzecie życzenie to rzecz oczywista, czyli szczęście psa. 

Nigdy nie spotkałam złotej rybki, więc pierwsze dwa życzenia nadal pozostają w sferze marzeń, natomiast nad szczęściem mojego psa pracuję na co dzień. Jak? Poprzez dawanie mu wolności wyboru, poczucia bezpieczeństwa i spełniania wszystkich psich potrzeb. Jedną z nich jest z pewnością zapewnienie czworonogowi swobodnej eksploracji i możliwości węszenia. Świat oferuje naszym psom mnóstwo rozproszeń, często też niebezpieczeństw, których nigdy nie będziemy w stanie przewidzieć. Jak zatem dawać psu wolność jednocześnie dbając o jego bezpieczeństwo? Kluczem do sukcesu, jest skuteczne przywoływanie psa. Dziś postaram się dać Wam kilka wskazówek jak zbudować żelazne przywołanie i jak popracować nad relacją z psem tak, by przywołanie sprawdzało się w każdych warunkach.

Przywołanie psa – od czego zacząć?

Jak przywołać psa do siebie, czyli od czego zacząć? Najlepiej od początku. Brzmi głupio, natomiast codzienne spotykam się z sytuacjami, w których opiekunowie stawiają przed psami rozmaite, coraz trudniejsze wyzwania, często zapominając przy tym, że ich czworonożny przyjaciel może nie być gotowy na tak duże utrudnienia. Mówiąc wprost – najczęstszym powodem, dla którego pies nie przybiega na „do mnie” jest to, że hasło to nie jest na tyle wypracowane, by działać w każdych okolicznościach i oczekiwania względem psa są dużo większe niż poziom wytrenowania polecenia.Kiedy dziecko idzie do pierwszej klasy szkoły podstawowej, nikt nie oczekuje, że na drugi dzień maluch wyrecytuje inwokację. Codziennie dokładamy nową cegiełkę do umiejętności tak, by stopniowo zbudować efekt końcowy. I podobnie jest z psami. Każdy dzień będzie nas przybliżał do sukcesu, aż w końcu przyjdzie taki, w którym nasz czworonożny przyjaciel zda przysłowiową maturę. Nie oczekujmy, że napisze ją w drugi dzień po poznaniu przywołania. Naukę przywołania zaczynamy od pokazania psu czego od niego oczekujemy, w tym wypadku jest to jak najszybsze znalezienie się przy opiekunie. Tylko tyle i aż tyle.

Pierwsze etapy nauki będą wymagały od opiekuna ogromnych pokładów radości z tego, że pies się przy nim znalazł oraz dużej ilości atrakcyjnych smakołyków, które pokażą psu, że przybiegnięcie do opiekuna, to była najlepsza decyzja, jaką podjął w swoim życiu. Na etapie nauki warto się wyposażyć w linkę treningową (5-10-15 metrową), która stanowi bufor bezpieczeństwa, dając psu pozorne poczucie wolności, a nam kontrolę nad podopiecznym. Do wyboru mamy linki sznurkowe, taśmowe, poliestrowe z powłoką TPU lub PVC, które są bardzo łatwe w pielęgnacji. Możemy personalizować długość akcesoriów, dobierać wielkość karabińczyka i rodzaj zakończenia linki (pętelka lub bez). Warto pamiętać, by karabińczyk linki przypinać do szelek, a nie obroży. Może się zdarzyć, że psiak zapomni, że jest ograniczony linką i się rozpędzi. Stanowi to ryzyko urazu szyi lub kręgosłupa przy nagłym szarpnięciu.

Przywołanie krok po kroku

Naukę przywołania warto podzielić na etapy. Zaczynamy od miejsc, w których jest sporo przestrzeni i niewiele rozproszeń. W związku z tym, że psy mają słabą zdolność do generalizowania, każdy etap wymagał będzie przetrenowania przy udziale różnych rozproszeń, w rozmaitych warunkach środowiskowych. Nawet jeśli psiak perfekcyjne opanował przywołanie z najdalszych zakamarków w naszym ogrodzie, nie oznacza to, że skuteczność tego zachowania będzie taka sama w parku czy przed domem sąsiada. Warto, by każdy z domowników przećwiczył sobie poszczególne etapy nauki, tak by psiak się nauczył, że „do mnie” wypowiadane przez każdego domownika, to dokładnie to samo ćwiczenie. Zmieniając otoczenie zawsze zaczynamy od jak najłatwiejszego poziomu trudności. Jeśli na tym pułapie za każdym razem osiągniemy sukces, przechodzimy o jeden szczebel wyżej w naszej drabince trudności. I w ten sposób krok po kroku budujemy nasze żelazne przywołanie psa. Co jeszcze warto wziąć pod uwagę podczas nauki tego zachowania?

Jak nauczyć psa, żeby przyszedł?

Naukę hasła zaczynamy od skojarzenia ruchu psa w naszą stronę, jednocześnie podkładając hasło pod prezentowane zachowanie. Hasło wybieramy jedno i warto, by każdy z domowników wypowiadał je w podobny sposób. Może to być hasło „do mnie”, „wróć” i wiele innych. Kursanci często pytają czy w ramach przywołania mogą zamiast hasła używać imienia psa. Nie jestem zwolenniczką takiego rozwiązania w związku z tym, że imienia zwykle używamy w różnych kontekstach. W tym wypadku ważne by polecenie dla psa było jednoznaczne i wiązało się z powrotem do opiekuna. Ćwiczenie zostało podzielone na kilka etapów, a poniżej opisuję krok po kroku jak przywołać psa. Przy każdym z etapów wskażę potencjalne błędy, których warto unikać podczas nauki.

Etap 1:

Ustawiamy się naprzeciwko psa, następnie interesujemy psa zapachem przysmaków, które mamy ukryte w dłoni. Następnie dłoń ze smakołykami zabieramy na wysokość klatki piersiowej i odbiegamy kilka kroków do tyłu, przy czym stale jesteśmy zwróceni przodem do psa. Oczekujemy, że ten zrobi kilka kroków w naszą stronę. Kiedy tylko wykona pierwszy krok, dokładnie pod ruch psa w naszą stronę podkładamy wybrane wcześniej hasło np. „do mnie” i nagradzamy milionem monet (tu mam na myśli same rarytasy), gdy tylko psiak znajdzie się przy nas. Niech to nie będzie jeden smutny smaczek, ale kilka. Mogą być rozrzucone blisko nas lub wyrzucone w formie wahadełka – raz na jedną, raz na drugą stronę. Niech wydawanie nagrody trochę potrwa. My przecież też lubimy się delektować nagrodą. W ten sposób pracujemy z psem wszędzie, gdzie tylko przyjdzie nam do głowy oczekując bardzo dynamicznego ruszania w naszym kierunku. Na tym etapie psiak uczy się, co oznacza hasło „do mnie”, ale przede wszystkim zaczyna kojarzyć, że to najlepsze ćwiczenie na świecie. Wystarczy przecież tylko przybiec do opiekuna, a tam się dzieją najlepsze rzeczy.

Brzmi prosto, prawda? Jest natomiast parę błędów, które mogą nam się przydarzyć podczas nauki tego zachowania.

Etap 2:

To równie ważny krok w budowaniu przywołania. Do tego etapu przechodzimy dopiero, gdy etap pierwszy zostanie solidnie przećwiczony, a pies bardzo chętnie rusza w naszym kierunku w różnych okolicznościach przyrody. W tym ćwiczeniu staramy się już wywoływać zachowaniem hasłem, a zatem ruszamy sobie równolegle z psem mając go na długiej lince treningowej (5-10-15 metrowej) i czekamy na moment, w którym psiak lekko nas wyprzedzi. Następnie pada hasło „do mnie”, po czym energicznie odbiegamy w przeciwną niż pies stronę. Nasz czworonóg powinien natychmiast zwrócić się w naszą stronę, a gdy tylko znajdzie się tuż obok, chwalimy słownie i obficie nagradzamy. Ćwiczenie to warto stosować kilkukrotnie podczas każdego spaceru. Na tym etapie psiak uczy się zawracać i chętnie podążać za nami. Jakie błędy mogą nam się przytrafić na tym etapie?

Odwołanie a przywołanie

Niuanse językowe czy może istotna różnica? Już spieszę z wyjaśnieniem i przykładem. Wyobraźcie sobie, że idziecie z trzylatkiem przez centrum handlowe. Sytuacja numer jeden: maluch na chwilę oddala się od Was, ale po usłyszeniu Waszego wołania – wraca. To mechanizm przywołania. Sytuacja numer dwa: idziecie przez to samo centrum handlowe i nagle na Waszej drodze pojawia się sklep z zabawkami. Machina uruchomiona. Doskonale wiecie co się wydarzy jak tylko przekroczycie próg tego sklepu, więc robicie wszystko, by odwieść trzylatka od tego pomysłu i nagrodzić go za to, że przystał na Waszą prośbę. W tej sytuacji malec musi podjąć decyzję, żeby nie wchodzić do sklepu i wrócić do Was. Czym zatem jest odwołanie? To taka trudniejsza wersja przywołania, w której pies musi podjąć dwie bardzo ważne decyzje. Pierwszą o tym, żeby z czegoś zrezygnować (zabawa z psim kumplem, kopanie dołka czy możliwość zjedzenia kuchennych odpadków wyrzuconych przez sąsiadów z bloku), a następnie musi podjąć decyzję, żeby do nas przybiec. Odwołanie musi się opłacać, dlatego by to miało sens w przyszłości, na tym etapie musimy się naprawdę postarać w wyrażaniu swojej radości. Zachowanie to, podobnie zresztą jak przywołanie, dzielimy na etapy i budujemy cegiełka po cegiełce. W związku z tym, że życie stawia przed nami różne wyzwania, podczas spacerów z psem zdecydowanie częściej będziecie używać odwołania niż przywołania.

Etap 1:

W tym ćwiczeniu będziemy odwoływać psa od zapachu czegoś bardzo atrakcyjnego. Warto w tym wypadku pracować z pomocnikiem, który w razie potrzeby ułatwi psu rezygnację. Jak pracujemy? Osoba, nazwijmy ją kusicielem, zamyka w garści mniej atrakcyjne smakołyki i daje psu do węszenia. W tym czasie opiekun odchodzi na odległość kilku kroków i zaczyna przywoływać psa. Oczekujemy, że pies zrezygnuje z węszenia i pobiegnie na hasło „do mnie” do opiekuna. Nie jest to jednak takie proste. Gdyby psiak miał problem ze zrezygnowaniem, kusiciel zabiera rękę na wysokość klatki piersiowej, jeśli to nadal nie pomaga wstaje i odwraca się tyłem do psa. W tym czasie opiekun stale walczy o uwagę psa i gdy tylko na chwilę uda mu się ją złapać, pada hasło „do mnie” i wydawana jest seria nagród w zamian za skuteczne przywołanie.

Kolejne etapy:

Pamiętajcie, by nie zawsze było tak trudno. Pomiędzy powtórkami z odwołania trenujemy też zwykłe przywołanie, kiedy psiak nie musi z niczego rezygnować, a po prostu do nas przybiega.

Odwołanie od jedzenia:

Im dalej w las, tym bardziej staramy się utrudniać rezygnację psu. Możemy próbować odwoływać psa od rozsypanego jedzenia w trawie. Warto w tym ćwiczeniu korzystać ze smakołyków o mniejszej atrakcyjności. W tym ćwiczeniu także pracujemy z pomocnikiem, który w razie problemów zasłoni dłonią dostęp do jedzenia. Jedna z osób rozsypuje smakołyki w trawie. Opiekun w tym czasie odchodzi od psa i zaczyna odwoływać psa używając do tego hasła „do mnie”. Jeżeli psiak ma problem ze zrezygnowaniem z jedzenia, kusiciel może zasłonić dostęp. Opiekun odwołuje psa, a gdy tylko ten znajdzie się blisko przy nim, wydawana jest seria pochwał i smakołyków o większej atrakcyjności niż to, z czego psiak zrezygnował. W ten sposób ćwiczymy do momentu, w którym pies będzie rezygnował z jedzenia bez potrzeby zasłaniania ręką.

Odwołanie od ruchomego obiektu:

Odwołanie od ruchomego obiektu, to zawsze nie lada wyzwanie dla psa. Takim rozproszeniem dla psa może być uciekająca wiewiórka w parku, skradający się kot lub inny psiak. Aby odwołanie było skuteczne, musimy sobie przećwiczyć elementy odwołania w oparciu o uciekający obiekt.

Do odwołania możemy włączyć ulubioną zabawkę, którą kusiciel wprawia w ruch. Przygotowujemy dwie takie same zabawki (najlepiej futrzane, na długim sznurku). Prosimy pomocnika, by odszedł z zabawką na odległość 10-15 kroków od nas i spróbował zainteresować psiaka przedmiotem – ale bez możliwości chwycenia. W ten sposób będziemy pracować na najbardziej ekscytującym elemencie zabawy, czyli pogoni. Kiedy psiak zainteresowany pobiegnie do pomocnika i będzie chciał chwycić zabawkę, zaczynamy przywoływać psa do siebie. Gdyby psiak miał trudność ze zrezygnowaniem z zabawki oferowanej przez pomocnika, pomocnik zamyka dostęp do zabawki (zakrywa dłonią lub niepostrzeżenie chowa zabawkę) – opiekun w tym czasie odwołuje psa. Gdy tylko pies znajdzie się przy nas, serwujemy mu porządną dawkę zabawy i dajemy się mu nacieszyć zdobytą zabawką.

Podsumowując – nauka przywołania to jeden z ważniejszych elementów życia z psem. Na taki rodzaj treningu nigdy nie jest za późno. Psy uczą się przez całe życie, a odpowiednio wypracowane przywołanie to gwarant ich bezpieczeństwa. Bez niego tak naprawdę nigdy nie będziemy w stanie dać psu wolności. Bez skutecznego przywołania nie jesteśmy zagwarantować komfortu naszego, ale także innych psów, do których nasz pupil mógłby swobodnie podbiegać. Jest to niebezpieczne dla obu stron, zwłaszcza, gdy jeden z psów w trakcie takiej interakcji będzie na smyczy. Dając psu swobodę musimy mieć pewność, że przywołany będzie w stanie do nas wrócić. Jeśli na którymś etapie Wasz pupil będzie miał trudność z wykonaniem ćwiczenia, wróćcie do poprzedniego etapu. Wasza relacja na tym zyska, pies będzie pozytywnie wzmocniony, a tak zbudowane przywołanie będzie miało solidne fundamenty. 

Podziel się Facebook